Pora na wyjście Polski z energetyki jądrowej?
Katastrofa elektrowni atomowej w Fukushimie pokazuje jak nieprzewidywalną technologią jest technologia stosowana w dużych elektrowniach atomowych. Wyczytałem ongiś że w Wielkiej Brytanii, po obcięciu rządowych subwencji okazało się że takich siłowni nie ma komu budować. Koszty ubezpieczenia, poprzednio przejmowane przez rząd i podatników, bo wypchnięciu elektrowni na wolny rynek okazywały się zbyt wysokie.
Elektrownie atomowe funkcjonują od polowy lat 50-tych XX wieku. W 1954 roku powstała pierwsza taka elektrownia w Obnińsku na terenie ówczesnego ZSSR. Katastrofa elektrowni w Czernobylu pochłonęła wg związku lekarzy medycyny IPPNW pomiędzy 50 - 100 tysięcy zabitych oraz, do roku 2006, liczbę inwalidów oszacowano na 540 do 900 tysięcy. Inne dane WHO podają że w wyniku katastrofy zmarło 56 osób, ale różnica bierze się z różnych kryteriów i okresów, jakie przyjęto.
Argumenty ekologiczne sa zwykle pomijane. Problemem jest składowanie odpadów radioaktywnych oraz ich obróbka. Tylko w jednym zakładzie przeróbki odpadów w La Hague dziennie wytwarza się 400 metrów sześć. radioaktywnych ścieków, odprowadzanych wprost do morza, co nie jest zakazane. Statystycznie dowiedziono (wykazując statystyczną istotność, a więc eliminując wpływ przypadków) znacząco podwyższonego wskaźnika zapadalności na białaczkę dzieci żyjących mniej niż 5 km wokół elektrowni atomowej. Przyczyny tego stanu rzeczy są obecnie nieznane.
Elektrownie atomowe są ubezpieczane, przy czym bez rządowych dotacji, i to znacznych dotacji do ubezpieczeń, rozwój tej gospodarczo wątpliwej formy pozyskiwania energii atomowej byłby co najmniej trudny. Standardowe ubezpieczenie do jakiego prawnie zmuszana jest elektrownia wynosi 300 mln USD, ale koszty ciężkiego wypadku mogą być znacznie większe. Rządy muszą więc dotować ten sektor pokrywając koszty ryzyka, przykładem jest uchwalona w 1957 roku ustawa z USA, Price-Anderson Nuclear Industries Indemnity Act.
W Niemczech odpowiedzialność finansową operatora elektrowni atomowej ograniczono ustawowo, biurokratycznie do kwoty ok. 10 miliardów PLN (2,5 miliardów euro), co powoduje że prywatny sektor pokrywa jedynie 0,1 % możliwej sumy strat. Prywatni ubezpieczyciele odrzucają ubezpieczanie takich przedsięwzięć ze względu na zbyt wysokie ryzyko. Sektor atomowy jest kluczowym przykładem "prywatyzacji zysków, uspołeczniania strat" jaki produkuje obecna gospodarka mieszana, państwowo- prywatna. Ekonomista wolnorynkowy powiedziałby że należy dopatrywać się korupcji w owych relacjach sektora prywatnego i państwowego. Podmioty obsługujące ten sektor chcą od rządu dotacji na pokrycie kosztów ubezpieczeń, podczas gdy inne branże muszą swoje koszty pokrywać same.
Największym problemem jest jednak problem wzbogacania izotopu uranu 235, którego technologię można łatwo przystosować do produkcji broni atomowej. Zwykły reaktor elektrowni atomowej także daje szansę przygotowania plutonu do bomby atomowej. Indie, Korea Północna i Afryka Południowa swoje programy atomowe rozpoczęły właśnie poprzez specjalnie przystosowane reaktory.
Rząd Platformy Obywatelskiej w Polsce w sprawie atomu próbuje działać metodą faktów dokonanych. Nie ma na ten temat dyskusji, a już na pewno brak dyskusji ekonomicznej. Czy w Polsce w ogóle potrzeba nowych elektrowni, i czy nie lepiej zając się redukcją ogromnych strat przy przesyle energii w polskim przestarzałym systemie przesyłu energii elektrycznej.
Po ostatniej eksplozji i pożarze w japońskiej elektrowni atomowej 160 pracowników zostało napromieniowanych. Same odszkodowania dla ofiar to co najmniej setki mln PLN. W przypadku katastrofy w Czarnobylu liczne ofiary nie miały nawet pojęcia o tym że wybuchł reaktor. Opisy katastrofy dokładnie oddają niewiedzę kadry pracowników elektrowni, którzy po wybuchu nawet nie używali żadnych zabezpieczeń. Nie posiadano nawet urządzeń pozwalających odczytać poziom napromieniowania, te którymi dysponowano, wskazywały poziom poza skalą. Aleksander Akimow, szef załogi reaktora z powodu błędnych odczytów założył że reaktor został nienaruszony. Kolejny odczyt około 3 godzin po katastrofie, przy pomocy innego dozymetru, został zakwestionowany, stwierdzono jakoby dozymetr był uszkodzony.
Strażacy gaszący pożar nawet podnosili z ziemi kawałki grafitu z wnętrza reaktora, nie mając pojęcia o promieniowaniu. Nie byli nijak zabezpieczeni, nikt im nie powiedział że to reaktor, sądzili oni że to zwykły pożar elektryczny. Choć są też inne wypowiedzi, sugerujące że mieli oni wiedzę na temat skali niebezpieczeństwa.
W wyniku katastrofy 237 osób cierpiało z powodu ciężkiej choroby popromiennej, 31 zmarło w ciągu kolejnych 3 miesięcy. Rosyjskojęzyczne publikacje operują liczbą 985 tysięcy śmierci w wyniku emisji radioaktywności. Ewakuowano około 135 tysięcy osób z regionu wokół elektrowni, w tym w całości 50-tysięczne miasto Prypeć (dziś miasto- widmo). Las wokół reaktora usechł, dzikie zwierzęta zmarły, często na choroby tarczycy, a znaczny region jest zamknięty na okres najprawdopodobniej najbliższych 900 lat. Raporty na temat skutków katastrofy pełne są opisów najprzeróżniejszych chorób i defektów genetycznych dotykających populacje nierzadko setki czy nawet ponad tysiąc kilometrów od miejsca eksplozji.
Austria rozpoczęła wyhjście z atomu (tzw. phase-out) w 1978 roku, do tego grona dołączyly też Szwecja (1980), Włochy (1987), Belgia (1999) i Niemcy (2000). W Austrii i Hiszpanii prawnie uniemożliwiono budowę nowych elektrowni atomowych. W Polsce polityka rządu jest kompletnie przeciwna, jednocześnie merytoryczna dyskusja nie jest dopuszczana. Energetyka jądrowa daje stałą moc przez całą dobę, podczas gdy zużycie ma charakter mocno okresowy. Standardowo stosowano już przez II wojną światową znaczną liczbę elektrowni szczytowo- pompowych, i być może dziś pora powrócić do tych, w wielu regionach Polski nieistniejących rozwiązań.
Rząd zapowiadał przeznaczenie kilkudziesięciu mln PLN na działania propagandowe za wprowadzeniem elektrowni atomowych do Polski, przy czym prawo do środków mieliby jedynie zwolennicy poglądów rządu, co jest krzywym zwierciadłem jakiejkolwiek rozwiniętej demokracji. W normalnych systemach demokratycznych środki otrzymują albo wszystkie strony sporu, albo nikt. Nawet w polskim prawodawstwie medialnym istnieją zapisy o swobodnym kształtowaniu się opinii publicznej.
Rząd jest jednak rządem kraju postkomunistycznego, a instytucje minionego reżimu z rzadka tylko zostały zastąpione przez nową strukturę instytucjonalną. Społeczeństwo obywatelskie raczej nie istnieje, lub jest bardzo, bardzo słabe. Dodatkowo, z wielu regionów Polski Zachodniej osoby aktywne społecznie wyemigrowały, nie widząc perspektyw na terenie tej jurysdykcji. Rząd zaś nawet nie jest w stanie zgromadzić aktualnych danych demograficznych, do czego nawet przyznaje się w dokumentach takich jak raport „Polska 2030”, donoszący o 20- 25 % ubytku populacji z niektórych regionów Polski, nie ujmowanym w danych GUS.
Adam Fularz
Posted by Adam Phoo
on 04:40.
Filed under
gospodarka
.
You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0