Liberte

Lista działów


Informacje Eko i Zielone

Azrael

Zielone Wiadomości

Tłumacz/ Translate

Polskaliberalna.net - Merkuryusz Polski - Wybory prezydenckie 2010 od kuchni!

Ecoportal.com.pl

Ekopolityka w prasie

Antymatrix- Edwin Bendyk

Indymedia Polska

Mama Ziemia

ZielonyDziennik.pl

Ekologia.pl: Wiadomości

Partia Ochrony Zwierząt

ECOWAWA.PL

ekologia – wiadomości

Zielona Warszawa

Racjonalista.pl

Krytyka Polityczna

Lewica.pl - wiadomości z Polski

strasznasztuka

Po cóż te bajki o demokracji w Polsce?


Zastanawiam się po cóż te bajki o demokracji w Polsce. Ostatnio pewien naukowiec gdy wspomniałem mu o mojej nadziei związanej z ustrojem demokratycznym, zrobił oczy jak spodki i pytał się, w jakim to kraju mamy takową demokrację. Mi się wydaje że najbliżej jest chyba w Szwecji- ten kraj przoduje w rozmaitych rankingach za pomocą specjalnych wskaźników mierzących poziom demokratyzacji.
Mam teorię na temat minionych dwóch dekad polskiej historii. W Polsce nie było żadnej rewolucji, tylko zastąpienie jednego reżimu innym, a demokrację to mamy jedynie w sensie Karla Poppera, który termin ten odnosi tylko do bezkrwawego przekazywania władzy.

Okrągły Stół polegał przecież na zasadzie kooptacji. Postkomuniści dokooptowali, dobrali sobie grupę niegroźnych dla nich osób. Media? Były tak niezależne że nie powstałyby gdyby nie odgórny przydział papieru dla owych „niezależnych” przez komunistyczne władze. Wyobraźmy sobie dziś taką Polskę wczesnych lat 90-tych, Polskę bez Internetu, Polskę w której czwartą władzę tworzą w zasadzie tylko tabloidy dostępne na rynku i powstałe na papierze który łaskawie przyznali im niedawni tyrani.

Tajemnicą poliszynela jest że demokracja w Polsce to podtrzymywana przez propagandę bajka. Nowe partie, nawet jeśli powstaną, nie mają szans na konkurowane z już istniejącymi, bo te przyznały sobie z budżetu dotacje rzędu 100 mln PLN na kampanię do parlamentu. Chcąc finansować się same ze składek najczęściej nie są w stanie nawet dotrzeć do wyborców ze swoim programem. Demokrację bezpośrednią- te referenda, tak znane ze Szwajcarii, w Polsce zniesiono, odbierając ludziom prawo ich zwoływania.



Jordan Cibura na portalu http://www.demokracjabezposrednia.org/ opisuje swoją podróż koleją w Szwajcarii, gdzie dosiadł się naprzeciw niego starszy jegomość, pytając „C'est libre?” Panu Ciburze twarz owego jegomościa wydała się dziwnie znajoma, był pewien że widział ją już w gazetach. Ale niestety dopiero po fakcie skojarzył że zupełnie nieświadomie spędził kilkadziesiąt minut z Josephem Deissem, ówczesnym prezydentem Konfederacji Szwajcarskiej, przegapiając okazję na rozmowę.

Nazwiska i postacie polityków są równie nieznane innym Szwajcarom- często muszą oni sporo zastanawiać się by podać nazwisko aktualnego prezydenta. Każdą ustawę parlamentu mogą odwołać w referendum- wystarczy że zbiorą 50 tysięcy głosów w ciągu 100 dni. Cibur pisze, że w systemie gdzie decyzje polityków nie są ostateczne, korupcja nie ma większego sensu. Dodatkowo obywatele mogą sami uchwalić ustawę- aby zwołać referendum w swojej sprawie, muszą zebrać 100 tys. podpisów w ciągu dwóch lat. Posłowie zarabiają mniej niż trzykrotność minimalnego wynagrodzenia- w polskich warunkach byłoby to ok. 4 tys. PLN. Jeżdżą więc tramwajami czy na rowerze i kupują w supermarketach. Są bardziej zwykłymi urzędnikami, pracownikami.

Podobnie jest w wielu innych krajach- choćby Szwecji czy RFN, gdzie pamiętam że jeżdżąc do Berlina ekspresem regionalnym linii RE1 można było trafić na premiera tamtego landu. W Polsce żyjemy w świecie państwa totalitarnego, w którym tylko zmieniły się reżimy i polityka, ale już nie same instytucje. Dalej kwitną prokuratorzy na telefon, z polecenia polityków grożący niezależnym dziennikarzom czy przeciwnikom politycznym (na każdego znają paragraf, przyczepią się nawet do pochodzenia obrazków w twoim blogu- autentyk). O mediach nie wspominam- to temat na dłuższą dyskusję.

Polska wydaje się krajem oligarchicznym, gdzie rządzą choćby ci którzy mają pieczę nad państwową kasą przeznaczaną na kampanie wyborcze. Nie ma specjalnie wielkiej wolności wypowiedzi- krzykliwych posłów można ukarać strąceniem z listy wyborczej. Nie mają częśto szans wrócić z inną partią- bez „medialnej promocji” i setki milionów na kampanię w całym kraju nie ma co się porywać.

Polska parodia demokracji powoduje że ludzie inteligentni, którym wystarczy spojrzenie by zorientować się o cóż w tym wszystkim chodzi, nie angażują się w ogóle w sprawy publiczne (Jak niby? Będąc zniewolonym, posłusznym woli jakiegoś oligarchy?) W Polsce nie ma tak wielu rzeczy i idei że na jakiekolwiek pozytywne zmiany w gospodarce, mogące nas wyciągnąć z pozycji 3-go najbiedniejszego kraju Unii Europejskiej nie ma co liczyć. Polska jest skazana na rolę peryferii cywilizacji, na rolę kraju z którego następuje odpływ mózgów, na rolę kraju kapitalizmu peryferyjnego. Daleko nam jeszcze do demokracji.


fot. wikimedia

Posted by fufu on 03:27. Filed under . You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0

0 komentarze for Po cóż te bajki o demokracji w Polsce?

Prześlij komentarz

Ostatnie doniesienia

Ostatnie komentarze

Galeria zdjęć