Wielki skandal na obchodach tygodnia wegetarianizmu

Wielki skandal na obchodach tygodnia wegetarianizmu

Dzieje się tak dużo że ledwo mam czas wiele rzeczy odnotować. Piątkowe juwenalia na stadionie przy Polach Mokotowskich to była błotna apokalipsa. Wpadłem tylko na 10 minut na Ostrego, ale już wtedy stadion tonął w błocie. Dziwne, ale nie rośnie na nim zbyt wiele trawy, więc byle deszcz wystarczył by....Gdy wracałem wieczorem, lekko po północy, do mojego pociągu metra wtoczyła się grupa 500 ubłoconych po kolana fanów T-Love chyba. Błota było podobno po kostki. Wszyscy (poza laskami w modnych kaloszach) mieli przemoczone nogi, a buty, nawet nowe i ładne airmaxy, całkowicie oblepione błotem. Gdy ja uciekałem z tych juwenaliów koło godziny 17-tej, nie było nawet kolejki do wejścia.

Ostatnio nie daję sobie rady organizacyjnie, za mało jeszcze korzystam z kalendarza, a powinienem planować dokładnie każdy dzień, by np. zabierać ze sobą rano ciuchy na trening, a nie gnać przez centrum bo źle wszystko sobie 10 godzin wcześniej ułożyłem. Okazuje się że egzystencja bez przenośnego komputera i internetu bezprzewodowego w podróży jest coraz trudniejsza. Zapominam i mylę godziny spotkań, a info o nich trzymam w sieci. Do kalendarza mogę zaglądnąć z komórki, ale wciąż kiepsko mi idzie z uaktualnianiem listy wydarzeń. Dziś ledwo wyrobiłem się do teatru.



W piątkowy wieczór po treningu i odwiedzinach kumpli wpadłem na kilka sekund na imprezę taneczną z okazji tygodnia wegetariańskiego. Dziwna potupaja, bez alkoholu i generalnie dla wegan. Ludzie tarzają się po ziemi tańcząc jakieś nowoczesne tańce kontaktowe które wyglądają jak zamiatanie sobą podłogi. Gdy grałem w capoeirę, jakaś laska się na mnie położyła, bo myślała że też tańczymy to coś dziwnego. Ale ta impra była ogólnie spoko, pograłem trochę capoeiry.

W tym całym środowisku najlepsze są ceny. Zdrowie zapewne ma kosztować, więc w „Biosferze” kawałek wegańskiej szarlotki kosztuje 12 złotych. Gdzie indziej, np. w wege-fastfudzie szarlotka dla wegan kosztuje 5 złotych. Gdy lekko zdziwiony skomentowałem cenę, pani przy barze powiedziała że jestem w restauracji. Dawano też ulotki o różnych warsztatach tańca, z cenami równie zachęcającymi- w stylu 1,3 tys. za tygodniowy kurs na wyspie na Mazurach. Na szczęście są potluki i weganie wymieniający się w klubach ugotowanymi przez siebie potrawami. Tak było wczoraj i dziś.

Spotkałem na potupajce nastoletnią A. od nas z treningów capoeiry, która w kluczowym momencie imprezy rzuciła się na ziemię krzycząc „wyzwolenie zwierząt”. Tydzień wegetariański powoli się kończy- dziś były mistrzostwa w gotowaniu wygrane przez bodajże kolektyw 'Ever green'. Tydzień obfitował w jeden ogromny skandal- ocenzurowanie walczącego o prawa zwierząt etyka Petera Singera, który miał wystąpić w Warszawie 11 maja, ale dziekan Uniwersytetu Warszawskiego skasował i odwołał jego wystąpienie pod naciskami konserwatystów.

Wykład odbył się w innym miejscu, teraz krąży po sieci jak zakazana bibuła za komunizmu. No cóż, okazuje się że wciąż żyjemy w totalitaryzmie. Dawne ofiary prześladowań łatwo przedzierżgnęły się w opresorów i cenzorów. Zainteresowanych, czym wzburza publikę Peter Singer, odsyłam do jego wykładu nagranego na portalu vimeo: http://www.vimeo.com/11673402

Posted by fufu on 02:07. Filed under weganizm . You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0