Polska bez nauki, najważniejszej części IV władzy
Szczerze przyznawszy się, od dawna nic nie napisałem. Taki blog to bazgrolenie, a pisanie to rzetelna kwerenda, przeczytanie kilkunastu książek na dany temat i potem napisanie tekstu.
Polska jest krajem bazgrolenia, robienia wielu rzeczy na wariackich papierach. A, bo się spieszyłem. Dzisiaj napisałem ważny dokument, nad którym powinienem siedzieć z tydzień, a zrobiłem to dużo mniej dokładnie. Trochę go nabazgroliłem, mając tyle innej rozmaitej pracy której nie wykonać- nie mogłem. I tak dziś od 6 rano do 18-tej bez przerwy liczyłem i pisałem, a jeszcze jakiegoś zużycia surowców w produkcji nie przeliczyłemi zalegam z nim konsultantce na wczoraj tych wyliczeń potrzebującej.
Jednak te biznesplanowo-konsultingowe pranie mózgu robi swoje. Groźba opóźnienia i wynikających z tego finansowych strat dopinguje tak, że haftuję to co mam w dość szybkim tempie. Kiedyś się zabrać nie mogłem, a teraz- nie ma wyjścia. I jeszcze jestem to w stanie wyhaftować w zadanym czasie, tak wymierzając by się nie spóźnić.
Ale prawda jest taka że w Polsce bardzo mało się pisze, bardzo mało bada. Społeczeństwo, ludzie nie tworzą ku temu warunków. Mówimy o tej czwartej władzy, i także w jej ramach działają tacy jakby „superdziennikarze”, którzy mają bardzo wąską wiedzę specjalistyczną, to co napiszą jest potem rozpleniane, dysseminowane, rozpraszane po reszcie niżej uczepionych ludzi chcących coś zmieniać. W tej hierarchii każdy z pokorą chyli czoło przed tym który dla niego jest ważniejszy. I sam wybiera swoich intelektualnych wodzów.
Tak zaś w Polsce nie jest. Kiedyś ktoś zarzucił, że przed wojną kowal wiedział, że jego miejsce jest w kuźni, a dziś pcha się do polityki. Podobnie trochę jest z pismakami. Ja wiem gdzie jest moje miejsce, chylę głowę przed rozmaitymi ludźmi nauki. Ale wokół mnie widzę ludzi, którzy w żadne „nieme hierarchie” się nie wpisali, bądź o przypominaniu dorobku swoich autorytetów i powoływaniu się nań- zapomnieli. Powrót do korzeni, wówczas mocniejsza jest korona- tak jakoś nawijają polscy emcees.
Pan Krzysztof Leski napisał dziś o tym że to winą odbiorców mass-mediów jest ich niski poziom. Że to oni- odbiorcy, tego chcą. A jeśli to jest popadanie w błędne koło? Niski poziom mediów, więc widzowie także schodzą na coraz niższy poziom? A może to wyścig do krawędzi? Kto zaoferuje kontent najniższym kosztem i zarobi na reklamach najwięcej? To żądza zysku napędza ów wyścig do krawędzi.
W Polsce nie ma nawet czasopism na inteligentne teksty. Opiniotwórczych portali. Miejsc gdzie warto napisać, bo dany tekst zostanie przeczytany, skomentowany, ulegnie dysseminacji które poskutkują cytowaniami. Dokładnie- w Polsce nie ma nauki.
fot. cc wikimedia